Ubuntu - nic nie wnosząca dystrybucja Linuksa
04.01.2012 | aktual.: 05.01.2012 23:10
Czym jest Ubuntu? Dla wielu jest to synonim Linuksa. Jest to zapewne najpopularniejsze distro. Prawda jest jednak taka, że mimo całej swej (urojonej?) popularności, jest to kolejna nic nie wnosząca dystrybucja. Powiem więcej, gdyby Ubuntu przestało istnieć, nic by się nie stało. Być może niektórzy przyjmą to stwierdzenie z niedowierzaniem, ale takie są fakty. Wpływ jaki wywiera distro z Canonical na cały ekosystemem jest tak marginalny, że aż trudno w to uwierzyć.
Distro jednego człowieka
Ludwikowi XIV przypisuje się powiedzenie "państwo to ja". Miało być ono wyrazem władzy absolutnej jaką posiadał ówczesny monarcha Francji. Podobną analogię można by zastosować w przypadku Marka Shuttlewortha, założyciela i głównego sponsora Ubuntu. Podobnie jak sama dystrybucja, tak również Mark jest postacią posiadającą barwny życiorys. Dzięki pieniądzom jakie uzyskał ze sprzedania Thawte (575 milionów dolarów) poleciał w kosmos i stał się drugim w historii kosmicznym turystą. Nic, więc dziwnego, że gość, który wydał 20 milonów dolców na bujanie w obłokach, podjął się stworzenia pewnego hobbystycznego projektu. W ten sposób w październiku 2004 miała premiera pierwszej wersji Ubuntu. Mark znany jest w Internecie pod pseudonimem SABDFL (self-appointed benevolent dictator for life). Jest to o tyle ciekawe, że Benevolent Dictator for Life (BDFL) oznacza (cytując za Wikipedią):
nieformalny tytuł nadawany osobom zaangażowanym w ruch Open Source, które cieszą się powszechnym poważaniem środowiska i mają istotny wkład w rozwój określonych dziedzin. Dyktator nadaje, mocą swojego niekwestionowanego autorytetu, ogólne kierunki działania i podejmuje kluczowe decyzje, gdy osiągnięcie konsensusu jest trudne lub niemożliwe.
Mark dodał do tego tytułu określenie self-appointed (samozwańczy). Nie chcę być zgryźliwy, ale da się tutaj zauważyć początki megalomani. Nie ma co ukrywać, że założyciel i główny sponsor Ubuntu rządzi dystrybucją twardą ręką i w praktyce to on wyzancza kierunki rozwoju całego projektu, o czym możemy przeczytać na oficjalnej stronie (punkt SABDFL). Stąd też stwierdzenie "Ubuntu to ja" w odniesieniu do Shuttlewortha jest jak najbardziej trafne. Oczywiście nie ma nic dziwnego w tym, że osoba która stworzyła i finansuje projekt, ma decydujący głos. Niestety Mark ma większe ambicje i czytając niektóre jego wypowiedzi odnosi się wrażenie, że chce zostać Stevem Jobsem świata open source.
Zaangażowanie
Siłą napędową Linuksa jest to, że wiele firm mających często sprzeczne interesy pracuje wspólnie nad jednym projektem. Dla większości z nich głównym motywem jest maksymalizacja zysków. Niestety, w tym zestawieniu Canonical (firma stojąca z Ubuntu) wypada bardzo blado, żeby nie powiedzieć, że jej starania są niemal zerowe. Cóż w takim razie straciłby ekosystem Linuksa i jego użytkownicy, gdyby Canonical zaprzestał swojej działalności. Odpowiedź na to pytanie znajduje się poniżej.
Jądro Linuksa
Jądro Linuksa to serce każdej dystrybucji, ono odpowiada za obsługę sprzętu, zarządzanie energią itd. Jest to niewątpliwie najważniejszy element systemu. Poniżej przedstawiam dane dotyczące wersji 3.0 (lipiec 2011) i zaangażowania poszczególnych deweloperów jak i firm. Nas oczywiście interesują informacje o tych drugich.
Niestety Canonical nie znalazło się w zestawieniu.
X Window System (X.Org)
Skończyły się czasy gdy do szczęścia wystarczała konsola. Graficzny interfejs użytkownika to dziś standard. W Linuksie rolę tę spełnia X Window System (X.Org). Tiago Vignatti (jeden z deweloperów) przygotował zestawienie deweloperów oraz firm pracujących nad protokołem. Zestawienie zostało podzielone na kilka części w zależności od podsystemu. Ze względów praktycznych prezentuję jedynie niewielki fragment, całość można znaleźć na blogu autora. Dane dotyczą wersji 7.10 xorg (luty 2011)
X implementation (xserver, proto, lib and xcb repositories)
Podobnie jak w przypadku jądra Linuksa, twórcy Ubuntu brak jest w prezentowanych danych. Co jednak interesujące w dalszym zestawieniu, gdzie pokazana jest ilość osób zatrudnionych dla poszczególnych firm, pojawia Canonical z 3 deweloperami pracującymi nad tą częścią xorg.
Wayland
Wayland jest serwerem wyświetlania, który ma w nieokreślonej przyszłości szansę zastąpić wysłużonego już X.Org. Za Wikipedią:
Wayland w jednym procesie łączący w sobie kompozytor, menedżer okien oraz serwer grafiki. Jest tworzony w języku C dla systemów Linux (wymaga Kernel Mode-Setting). Projekt zapoczątkował w roku 2008 Kristian Hogsberg (w czasie gdy pracował w firmie Red Hat). Jego celem było aby "każda klatka będzie doskonała, przez co rozumiem, że aplikacje będą w stanie kontrolować renderowanie wystarczająco (dobrze), że nigdy nie zobaczymy przycinania się, lagów, przerysowywania, lub migotania"
O Wayland zrobiło się głośno gdy Mark Shuttleworth, wspomniał na swym blogu o planach wsparcia projektu. Niestety jak to zwykle bywa w przypadku Canonical, słowa nie zostały poparte czynami. Na szczęście projekt zyskał wsparcie Intela, nad którym pracuje obecnie kilku programistów z Hogsbergiem na czele. Przeglądając aktywność w repozytorium projektu da się również zauważyć prace Pekka Paalanena, którego sponsoruje Collabora (firma znana z prac na GStreamer czy Telepathy).
GNOME
Ścieżki Ubuntu i GNOME rozeszły się już jakiś czas temu, pomimo że twórcy z Canonical uparcie twierdzą inaczej. Raport GNOME Census należy potraktować jako ciekawostkę pokazującą jak wyglądało zaangażowanie deweloperów Ubuntu w przeszłości (GNOME 2.30).
Liczba tzw. commits
Red Hat 70790 16.30% Canonical 4487 1.03%
Launchpad
Jest to jeden z bardziej udanych projektów Canonical, z którego sam miałem okazję korzystać. W skrócie jest platforma do rozwoju aplikacji zintegrowana z systemem kontroli wersji Bazaar, systemem zgłaszania błędów, systemem tłumaczeń. Mimo, iż 29 lipca 2009 całość została wydana na licencji GNU AGPL, projekt nie zdobył zbyt dużej popularności i jest wykorzystywany niemal wyłącznie przez Canonical. Nic dziwnego, zważywszy na dostępność konkurencyjnych rozwiązań takich jak SourceForge czy code.google.
Unity
Unity jest domyślnym środowiskiem graficznym opartym na GNOME, które zastąpiło wysłużone panele znane z GNOME 2. O historii powstania, relacjom z GNOME poświęciłem osobny wpis. Ze względu na fakt, iż Unity wymaga specjalnych (łatanych) wersji niektórych pakietów (gtk2, gtk3, qt) można go uznać za projekt "Ubuntu only". Jedynie w nielicznych dystrybucjach, takich jak np. Arch, którego społeczność zdecydowała się na dostarczenie pakietów instalacyjnych, znajdziemy "rewolucyjne" środowisko od Canonical. Jedno jest pewne, powstanie Unity jest szeroko komentowane jako cios w plecy dla GNOME z GNOME Shell. Wiele osób odbiera je jako marnowanie zasobów i nie ukrywa, że byłoby lepiej gdyby w ogóle nie powstało.
Popularyzacja Linuksa
Jest to ulubiony argument jaki podnoszą zwolennicy Ubuntu. Niestety argument ten nie znajduje żadnego realnego potwierdzenia. Można oczywiście rzec, że statystyki kłamią, albo, że zawistny Microsoft do spółki z Apple celowo płacą firmom za ich zaniżanie. Niestety od wielu już lat udział Linuksa oscyluje w granicach 1‑2%.
Zarówno na świecie (dane ze StatCounter za ostanie 4 lata)
Jak i w Polsce (Raport Gemius )
Oczywiście jak powszechnie wiadomo, niemal wszyscy użytkownicy Linuksa blokują takie skrypty (no cóż ja nie) ;)
Niestety nawet Google Trends nie pocieszają
czerwony - linux niebieski - ubuntu
Dla pocieszenia, według danych z http://www.w3schools.com/browsers/browsers_os.asp liczba użytkowników podskoczyła w ciągu 8 lat (od 2004 roku) z 3% do 5%. Te 2 procent to zapewne wynik nieprzerwanych starań Marka i spółki.
Podsumowanie
Do napisania tego tekstu przymierzałem się już od dłuższego czasu. Jednak jak to w życiu bywa, brakowało tego ostatecznego impulsu. Jednak teksty, pojawiające się co jakiś czas na blogach, o migracji (tam i z powrotem), o wrażeniach z używania, dokonały swego. Być może pominąłem tutaj niektóre projekty (upstart, software center, inne?). Nie zmienia to jednak ogólnego obrazu, Canonical zawiodło i to na całej lini. I tak jak stoi w miejscu od kilku lat, stać będzie dalej, aż się Mark Shuttleworth nie znudzi, a Linux z Ubuntu czy bez, będzie trwał nadal.