TP‑Link Neffos Selfie Stick+ HotZlotowym przedłużeniem... ręki
27.09.2016 | aktual.: 28.09.2016 14:53
Do tradycji każdego zlotu czytelników dobrychprogramów, są upominki od sponsorów dołączane do zestawów powitalnych. W tym roku na HotZlocie wśród kilku pomniejszych gadżetów znalazł się selfie stick. Przyznam że na co dzień nie mam styczności z tak zaawansowanym technicznie urządzeniem i nie pałam miłością do samojebek, ale znam osoby które bardzo się nim jarają i chwalą. Tak proszę Państwa, pora na recenzję !
Idealny minimalizm
Urządzenie otrzymujemy w fioletowym, prostokątnym pudełeczku na którym znajduje się pełna nazwa urządzenia oraz krótka instrukcja obsługi. Nic poza tym. Żadnych niepotrzebnych treści, przeznaczeń czy kwalifikacji wiekowych. Jak sama nazwa wskazuje, jest to urządzenie stricte dedykowane pod nowe telefony od TP-Linka, ja jednak zaryzykowałem i testowałem go z moim obecnym telefonem.
W pudełku prócz tytułowego urządzenia, znajduje się ~30,5 centymetrowy kabelek USB‑microUSB który posłuży nam do naładowania pilocika spustowego. Ten włożony jest w zewnętrzną obudowę selfie-sticka, na jednej z trzech nóżek. Samo urządzenie to zgrabne połączenie elementów plastikowych z metalowymi. Na górze urządzenia zlokalizowany jest odginany w ok. 170 stopniach w pionie uchwyt mocujący. Odginanie go w poziomie uniemożliwia blokada na wysuwanym wysięgniku na którym się znajduje. Na jego czubku zlokalizowane są odginane nóżki pokryte dobrej jakości gumą która ma za zadanie - podobnie jak nóżki dolne - bezpieczne trzymanie podpiętego urządzenia. Z tyłu uchwytu mocującego usytuowane jest eliptyczne, srebrne, plastikowe "coś" pełniące rolę ozdobną, choć może być również anteną do zawładnięcia umysłami ludzi inteligentnych (dzięki Sapkowski).
Mocowanie na smartfona można maksymalnie rozciągnąć na 8 cm, więc osoby korzystające z aparatów powyżej 5,5 cala nie powinny mieć z tym żadnego problemu. Minimalna wymagana szerokość słuchawki to 5,5 cm. W wysuwanie trzeba włożyć trochę siły a po wyjęciu urządzenia domknąć zaślepkę, gdyż ma tendencję do wystawania. Z urządzenia można korzystać bez wysuwania wysięgnika, ale jak już się na niego zdecydujemy to otrzymujemy aż 62 cm dodatkowej długości. Gdy zdejmiemy gumową zaślepkę ze spodu urządzenia otrzymamy możliwość postawienia go stabilnie na powierzchni płaskiej. Z tą stabilnością nie jest do końca tak, jak być powinno. Środkowa nóżka na płaskiej powierzchni radzi sobie dość dobrze a wspierające ją trzy dodatkowe, wykończone kratkowaną gumą zapewniają pewną stabilność. W praktyce dochodziło do sytuacji że przy zakładaniu cięższego smartfona do urządzenia, te nadzwyczaj w świecie przechylało się i witało z asfaltem. Wiele zależy z jakiego telefonu korzystamy - mój Moto X Play był trudnym rywalem.
Wężyk Bluetooth
Jak wcześniej wspominałem, pilot spustowy znajduje się na jednej z trzech nóżek urządzenia. Najlepiej wyjąć go, podważając z góry palcem lub ostrym narzędziem. Odradzam użycie paznokcia, chyba że jesteśmy uzbrojeni w tipsa z adamentium. By włączyć pilot wystarczy ... przeczytać instrukcję obsługi na pudełku (patrz 2 zdjęcie).
Nie wiem jak w innych modelach, ale w Moto X Play nie działa oddalanie i przybliżanie widoku. Wszystkie trzy klawisze reagują w ten sam sposób - wykonują zdjęcie. Na załączonych zdjęciach można z łatwością zauważyć iż plastik nie do końca jest spasowany z wejściem microUSB, ale w żaden sposób nie przeszkadza to w ładowaniu lub poprawnym działaniu urządzenia. Ładowanie przez port USB trwa ok 30‑40 minut.
Oczywista oczywistość
Z urządzenia od czasów HotZlotu korzystałem raczej sporadycznie. Używałem go może ze 2 - 3 razy na imprezach lub do zrobienia zdjęcia grupowego "z rąsi" oraz jako statyw. W czwartek wybieram się do Warszawki i do Łodzi to może skorzystam w praktyce, choć wiem że taką "wędką" od razu złowię masę dodatkowych twarzy na każdej fotce :)