KTC M27P20 Pro - mini LED dla graczy i do poważnej pracy
23.06.2023 | aktual.: 29.08.2023 12:53
Monitory dla graczy przeżywają swego rodzaju rozkwit. Coraz szybsze matryce, kwantowe kropki czy mini LED pojawiają się w coraz większej puli dostępnych modeli, a przy tym w zauważalnie niższych cenach. Takim przedstawicielem nowego trendu jest monitor KTC M27P20 Pro z matrycą 160Hz, podświetleniem mini LED i rozdzielczością roboczą 4K. Przybliżę pokrótce, co potrafi sprzęt dość egzotycznego producenta, który w Polsce stawia swoje pierwsze kroki.
Na początek kilka słów o marce KTC. Na naszym rodzimym rynku stanowi swoiste nowum, choć stoją za nią lata doświadczeń w produkcji monitorów (jako OEM) i miliony egzemplarzy sprzedanych do dużych marek znanych z rynku monitorów, choćby dla NEC, Samsunga czy ViewSonic. Swoje produkty pozycjonuje powyżej średniej półki, niejednokrotnie też trafia do segmentu premium. Od niedawna pod własną marką KTC Gaming wkracza na rynki USA i Europy, czego właśnie efektem jest monitor, który wpadł w moje ręce.
Wielki karton i bogate wyposażenie
Oryginalne opakowanie już na starcie robi wrażenie. Karton jest większy niż w przypadku innych 27‑calowych przedstawicieli i do tego jest bardziej kolorowy i zdecydowanie przyciąga wzrok. Fakt, większość z nas akurat na karton nie zwraca uwagi, no chyba że jest to karton powstały z recyklingu.
Po otwarciu pudełka ukazuje nam się nie tylko monitor, ale też bogate wyposażenie. Mamy pełen zakres okablowania czyli kabel HDMI, DisplayPort oraz USB‑C. To swego rodzaju nowum. Ten kabel zapewnia nie tylko przysyłanie obrazu ale też np. ładowanie akumulatora w laptopie czy smartfonie. W pudełku znajduje się zewnętrzny zasilacz i kabel zasilający.
Uzupełnieniem są instrukcje montażu oraz wydruk z fabrycznej kalibracji, które do tej pory znaleźć można było tylko w produktach dla profesjonalistów, co pokazuje, że sprzęt KTC nie jest kierowany tylko do pasjonatów gier, ale też do poważnego odbiorcy.
Co do wyposażenia mam jedno zastrzeżenie. Mianowicie mamy wbudowany hub USB, do którego możemy podłączyć dwa urządzenia, niestety producent nie zapewnił kabla USB A‑B łączącego komputer z monitorem, taki kabel musimy zakupić oddzielnie. Jeśli tego nie zrobimy, z huba USB nie skorzystamy. Dziwny to zabieg, bo mamy znacznie droższe kable w komplecie, a tego podstawowego brak.
Budowa i ergonomia
Jak sama nazwa monitora wskazuje, M27P20 Pro, to przedstawiciel 27‑calowych konstrukcji. Taka wielkość ekranu zapewnia komfort pracy i rozrywki nawet w rozdzielczości 4K, którą oczywiście też tu mamy do dyspozycji. W pierwszym kontakcie monitor wydaje się ogromny. Choć wielkość ta staje się coraz bardziej popularna i nie wywołuje „efektu WOW!”, jak jeszcze rok czy dwa lata temu.
Standardem są już wąskie ramki, a właściwie ich brak, ponieważ na bokach i górze ekranu znajdziemy ledwie rant o szerokości 2‑3 mm. Dolna cześć ekranu to już poważna ramka, której wysokość nie przekracza 15 mm. Tyle na przodzie, za to zdecydowanie więcej dzieje się na tyle monitora.
W centrum obudowy znajduje się okrąg, który jednocześnie jest elementem montażowym ramienia i podstawy monitora. Okrąg jest podświetlany, podświetlane są też dwa elementy, które mi przypominają skrzydła :) Czy komuś z czytających też?
W dolnym narożniku mamy mały joystick, to nim odbywa się całe sterowanie funkcjami monitora. W drugim, dolnym narożniku znajdziemy gniazdo zabezpieczeń Kensington.
Co do ergonomii, to tu spotkało mnie miłe zaskoczenie. Zaczniemy od funkcji Pivot. Bo tu czekała mnie niespodzianka właśnie. Ekran możemy obrócić zarówno w lewo jak i prawo, do pełnego pionu! Dotychczas, w sprawdzanych przeze mnie monitorach, można było to zrobić tylko, w jedną, wybraną przez producenta stronę.
Dodatkowo możemy obracać monitorem w lewo i w prawo, w zakresie 45 stopni, niby niewiele, ale w zupełności wystarcza na co dzień. Oczywiście możemy też zmieniać kąt nachylenia ekranu, lekko w górę i jeszcze mniej ku dołowi. Uzupełnieniem wachlarza ustawień jest możliwość obniżenia ekranu na ramieniu w zakresie do 130 mm. Czy czegoś brakuje? Nie sądzę.
Fast IPS, mini LED i punktowe podświetlenie
Matryca to mocny element testowanego monitora. Jeszcze do niedawna tego typu rozwiązania trafiały do znacznie droższych modeli premium. Mamy tu do czynienia z matrycą Fast IPS, która pracuje z rozdzielczością 3840x2160 przy maksymalnym odświeżaniu 160 Hz!
Podświetlenie matrycy jest typowe, krawędziowe, jednak zostało wsparte dodatkowo ciekawym rozwiązaniem. Zastosowano tu 576 stref zaciemniania (local dimming), w których znalazły się 2304 diody LED, które błyskawicznie przyciemniają ciemne sceny, co przekłada się na przepiękną czerń jednocześnie nie tracąc na wysokiej jasności obrazu. Nic dziwnego, w końcu monitor uzyskał certyfikat HDR1000.
Pod względem pokrycia i reprodukcji barw monitor wygląda świetnie. Zdeklarowane wartości dla poszczególnych standardów prezentują się następująco:
- AdobeRGB - 100 %
- sRGB - 100 %
- DCI‑P3 - 98 %
- BT. 2020 - 68 % - wide color gamut wykorzystywany w postprodukcji wideo
Okazuje się, że sprzęt tej klasy zadowoli też ludzi pracujących z grafiką, fotografią i wideo. Zdefiniowane i odpowiednio skalibrowane już fabrycznie profile odwzorowania kolorów mogą pochwalić się bardzo niskim błędem Delta-E poniżej 1.
Kolory są soczyste, obraz ostry jak żyleta i do tego czerń, której próżno szukać w tradycyjnych konstrukcjach IPS. Całość prezentuje się rewelacyjnie pod względem wyświetlanego obrazu. Jedyne, do czego można się przyczepić to tak zwane wycieki podświetlenia.
Efekt ten jest widoczny tylko wtedy, kiedy mamy ciemny ekran (czarne tło) i do tego test przeprowadzamy w zaciemnionym pomieszczeniu. Jest to przypadłość większości monitorów LCD, jednak w codziennym użytkowaniu, rzadko kiedy jest tak widoczna.
Jak już wspominałem do poruszaniu się po menu monitora używamy josticka, który znalazł się po prawej stronie na tyle obudowy. Jego działanie jest do bólu proste. Kliknięcie w grzybka powoduje otwarcie menu, za poruszanie się odpowiadają kliknięcia: lewo, prawo, góra, dół. Wejście w kolejne podmenu to ponowne kliknięcie w grzybka. Prościej się nie dało.
Samo menu też do rozbudowanych nie należy, jest w miarę czytelne i zrozumiałe a do wszystkich opcji dostaniemy się błyskawicznie. Pewnym dyskomfortem może być brak języka polskiego, choć dla osób, które mają już pewne doświadczenie z monitorami, nie powinno mieć to znaczenia.
No to gramy!
Oczywiście głównym odbiorcą testowanego monitora jest gracz i to jego kuszą zawarte w monitorze udogodnienia dla tej grupy użytkowników. Zaczynamy od odświeżania, które może osiągnąć nawet 160 Hz. Obraz będzie wyjątkowo płynny bez widocznego smużenia. Tu jednak warto odnotować, że takie osiągi można uzyskać tylko na odpowiednim kablu (dołączony w zestawie) i na karcie graficznej z odpowiednim wyjściem HDMI (2.1) czy DisplayPort (1.4). W innych przypadkach możemy spodziewać się niestety niższego odświeżania.
Osobiście nie sprawdziłem, bo nie posiadam konsoli PlayStation 5, jednak z informacji obecnych na forach i stronach z opiniami na temat tego monitora możemy wywnioskować, że pogramy przy 120 Hz w tytuły, które obsługują ten standard. Konsola powinna wykryć z automatu dostępny standard HDMI.
Fanów wygładzonego obrazu i bez rwania scen z pewnością zadowoli obecność zarówno FreeSync od AMD jak i G‑Sync od Nvidii, które naturalnie są obecne.
W samym menu monitora znajdziemy też udogodnienia dla graczy, są to między innymi celownik, licznik klatek, czy też profile wyświetlania pod poszczególne gatunki gier FPS, RTS czy wyścigi.
Osobiście z większości nie korzystałem i nie korzystam, gdyż fanem tego typu gier nie jestem. A w takim Wiedźminie 3 czy Cyberpunk 2077 są to zbyteczne dodatki. Wystarczyły mi piękne kolory i płynny obraz w tych tytułach. A najwięcej czasu i tak spędziłem grając na konsoli Capcom Home Arcade w Street Fightera II, gdzie wystarczyło Full HD i 60 Hz odświeżania.
Kupić? Nie kupić? Przeanalizować warto :)
Monitor posiadam od kilku miesięcy, spędziłem przy nim setki godzin. Zarówno pracując jak i bawiąc się przy grach, czy podczas oglądania filmów i seriali. Sprzęt oceniam pozytywnie, choć producent nie ustrzegł się kilku drobnych niedociągnięć. Właśnie takim jest brak kabla USB do podłączenia z komputerem aby w pełni wykorzystać Hub USB. Drugim takim niedociągnięciem są głośniki.
Głośniki są i tyle maksymalnie o nich można napisać. Wbudowane wyjście słuchawkowe ratuje nieco sytuację, ale zdecydowanie lepiej korzystać z zewnętrznych głośników podpiętych do komputera lub z zestawów bezprzewodowych sparowanych z laptopem na ten przykład, kiedy to właśnie laptopa na co dzień używamy.
Oczywiście plusów jest znacznie więcej. I to one powinny bezwzględnie wpłynąć na ostateczną decyzję. Rewelacyjna, szybka matryca, wbudowany local dimming, świetne odwzorowanie kolorów, najlepsza czerń jaką widziałem w monitorze IPS oraz ergonomia, której próżno szukać w nawet droższych konstrukcjach. Oczywiście nie można zapomnieć o takich smaczkach jak gniazdo USB‑C, które poza obrazem może też ładować inne urządzenia.
Na koniec info o cenie, bo ta od pewnego czasu jest bardzo atrakcyjna. Pierwotna cena nie wróżyła sukcesu sprzedażowego, 4239 PLN. Sporo, choć produkty znanych marek o przybliżonych parametrach kosztowały znacznie więcej. Ale! Jeszcze przez kilka dni monitor KTC M27P20 Pro można kupić za 3239 PLN. I to już jest cena sztos, choć to nie koniec :)
Jeśli przy finalizacji zamówienia wbijecie kod promocyjny: Y3W3NZF6 cena zostanie obniżona finalnie do 3029 PLN. W tej cenie, zdecydowanie warto rozważyć zakup tego sprzętu.