Ściąganie multimediów z Sieci – czy aby na pewno legalne?
14.04.2011 | aktual.: 15.04.2011 10:24
Każdy wie, że ściąganie pirackich kopii programów z Internetu legalnym nie jest. Zupełnie inaczej ma się wiedza o ściąganiu z sieci muzyki, filmów albo książek. W ostatnim czasie widziałem w komentarzach wielokrotnie powtarzaną informację, mniej więcej taką: „Ściąganie z Internetu filmów i muzyki jest w Polsce legalne, nielegalne jest tylko ich udostępnianie”... To ogólnik, z którego w praktyce nic nie wynika. Postaram się krótko i zwięźle wyjaśnić o co tu chodzi.
Po pierwsze samo określenie "film/muzyka" to za mało. Trzeba sprawdzić czy mamy do czynienia z utworem (w rozumieniu odpowiednich przepisów). Jeśli tak to prawo autorskie precyzyjnie określa jakie są *legalne* możliwości korzystania z utworu (uwaga: skoro prawo określa legalne możliwości to automatycznie wszystkie inne, nie określone w prawie sposoby *nie będą legalne*).
Mamy więc, zgodnie z prawem, (czyli legalne) dwie możliwości - albo korzystamy z utworu za zgodą Twórcy, albo (to reguluje art 23 ustawy o prawie autorskim) bez jego zezwolenia można korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego (nie wnikajmy bo nie ma takiej potrzeby w kwestie interpretacji co to konkretnie jest użytek osobisty). Wszystko to w ramach *konkretnych* pól eksploatacji (które wg polskiego prawa autorskiego powinny być traktowane jako *odrębne*).
Wszystko jasne? Dla pewności krótko podsumuję: Ściąganie nierozpowszechnionych wcześniej utworów legalne nie jest. Co to znaczy? Ano to, że ściąganie np. pliku mp3 z utworem, który na terytorium RP (oraz krajów z którymi RP zawarła odpowiednie umowy międzynarodowe), nie został wcześniej rozpowszechniony w ramach odpowiedniego pola eksploatacji zawsze będzie nielegalne.
Co jednak z utworami już rozpowszechnionymi? W tym właśnie miejscu zaczyna problem interpretacyjny bo cześć prawników uważa, że rozpowszechnionym utworem o którym mowa w artykule 23 może być *tylko* ta wersja utworu, która został wcześniej rozpowszechniona *zgodnie* z prawem (czyli za zgodą Twórcy!) w ramach konkretnego pola eksploatacji co niejako automatycznie prowadzi do tego, że do utworów rozpowszechnianych *nie zgodnie* z prawem nie można (zgodnie z prawem) stosować art 23. Inni uważają, że prawo do korzystania z utworów na zasadach art 23 nie zależą od sposobu pozyskania utworu.
Co to znaczy? Jeśli rację mają Ci pierwsi to legalne, w ramach art 23, będzie wyłącznie ściąganie plików zawierających utwory, które w postaci cyfrowej zostały wcześniej rozpowszechnione w Internecie zgodnie z prawem. Wszystkie inne, czyli te utwory, które nie były rozpowszechniane w Sieci za zgodą Twórcy, nie mogą być z niej ściągane legalnie. Jeśli racja jest po stronie tych drugich, to legalnie, w ramach art 23, można ściągać także i te utwory, zostały wcześniej rozpowszechnione ale które do sieci trafiły inną drogą niż za zgodą Twórcy.
Na koniec przykład z życia: w lipcu 2005 pewien polski fan znanego na całym świecie zespołu muzycznego, znalazł na oficjalnej stronie producenta plik, którym okazał się być najnowszy teledysk tego zespołu w wersji produkcyjnej. Fan ściągnął ten utwór, przerobił na mp3 i nagrał na płytę. Potem link do tego teledysku opublikował na forum fanów zespołu (podkreślam: opublikował link do stron producenta).
Producent teledysku uznał, że poniósł straty, które oszacował na 130 tys funtów i złożył do polskiej prokuratury wniosek o ściganie fana (z art 116 i 117 ustawy o prawie autorskim), prokuratura wniosku nie odrzuciła i w efekcie tego w sierpniu 2005 Zespół do Walki z Przestępczością Intelektualną i Internetową Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach podjął działania, które polegały na tym, że przeszukano mieszkanie fana, zabezpieczono dwa komputery i nośniki CD a samego fana zatrzymano i zwolniono dopiero po przesłuchaniu.
W marcu 2006 prowadząca sprawę Prokurator na łamach gazeta.pl powiedziała jakie fanowi postawiono zarzuty: "Został oskarżony o złamanie ustawy o prawach autorskich. Zarzuty są takie, że bez uprawnień rozpowszechnił utwór przedpremierowy i bez uprawnień utrwalił go, czyli ściągnął, przerobił na format mp3 i nagrał na płytę, czym działał na szkodę producentów".
Pod koniec maja 2006 r odbyło się posiedzenie sądu, na którym fan, wymęczony procedurami śledztwa oraz swoistą nagonką medialną (bo w mediach, nie tylko krajowych, szeroko sprawę komentowano i m.in. nazywano go "kryminalistą", redaktor kieleckiego Radia Zet nazwał go "złodziejem" i "hakerem" a światowe portale pisały o sukcesie polskiej policji w ujęciu złego hakera z Kielc) dla świętego spokoju (sam mówił, że nie ma już sił na walkę) dobrowolnie poddał się karze. Wyrok Sądu: 10 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata i 980 zł grzywny.
Polecam lekturę wpisów na blogu prawo.vagla.pl, gdzie całą tą sprawę bardzo rzetelnie udokumentowano.