Komputerku, nie umieraj!
07.02.2014 00:00
Nagrywam filmik do recenzji, montuje i do renderowania. Przydałoby się jeszcze coś zjeść. Przygotowałem sobie kolację i oglądam odcinek serialu, a w tle trwa renderowanie filmiku. Nagle pyk, komputer się wyłączył - świetnie (pomyślałem). Włączam, włączam, włączam ale nic to nie daje, kompletnie zero reakcji. Wyłączam zasilacz, włączam i znowu. Powtarzam tą czynność chyba z tysiąc razy ale bez skutku.
Kiedyś miałem już taką sytuację, ale po 5 minutach komputer się włączył. Wysłałem smsa do sąsiada czy nie miałby pożyczyć jakiegoś zasilacza, żeby sprawdzić czy to w nim tkwi problem. Jednak sąsiad nie odpisywał, dlatego zadzwoniłem do kolegi i umówiłem się z nim na następny dzień, żeby podpiąć jakiś zasilacz i sprawdzić co się stało.
Nie minęła godzina, a odezwał się sąsiad, który zaproponował, żebym przyszedł do niego z tym zasilaczem, to sprawdzi czy to w nim tkwi problem. Wyciągnąłem zasilacz i poszedłem do sąsiada, który ma miernik, pod który można podpiąć każdą z końcówek wychodzącą z zasilacza i dostajemy wszystkie informacje o zasilaczu na wyświetlaczu. Jednak miernik nic nie pokazał i wyszło, że miałem rację - zasilacz spalony.
Nie mogłem jeszcze wyeliminować uszkodzenia innych podzespołów, dlatego następnego dnia poszedłem z kolegą pożyczyć zasilacz od koleżanki, której dopiero co składaliśmy komputer. Przy okazji koleżanka mogła się coś nauczyć na przyszłe lekcje Urządzeń Techniki Komputerowej czy na zajęcia z akademii CISCO. Podpięliśmy zasilacz do mojego komputera i odetchnąłem z ulgą. Z moich podzespołów tylko zasilacz dopełnił żywota.
Nie byłem pewny kiedy ten zasilacz, razem z innymi podzespołami został kupiony. Po krótkich poszukiwaniach znalazłem paragon... minęły zaledwie 3 lata, a byłem prawie pewny, że były to chociaż 4 lata. Od dawna już przeczuwałem, że ten zasilacz prędzej czy później padnie, bo firma zobowiązuje w końcu to Tracer 450W Highlander Power Supply. Niestety nie miałem funduszy, żeby zająć się tą tykającą bombą.
Zwykle na podzespoły, smartfona, monitor czy inną elektronikę muszę sobie sam uzbierać pieniądze. Jednak tym razem była to sytuacja kryzysowa i rodzice musieli mi pomóc. Z resztą jestem na profilu technik informatyk, to bez komputera nie za bardzo mogę się obejść. Jednak najważniejsza w tym momencie była recenzja sprzętu od Intela, którą musiałem skończyć.
Ponownie dałem filmik do renderowania, a następnie miałem zamiar oddać zasilacz koleżance i pójść do sklepu komputerowego, żeby zamówić nowy zasilacz. Na ich stronie była informacja, że w magazynie mają jeszcze 4 sztuki, a chciałem mieć go już na drugi dzień. W trakcie renderowania zauważyliśmy z kolegą, że wiatrak w zasilaczu (tym pożyczonym od koleżanki) w ogóle się nie obraca, tylko bardzo dziwnie delikatnie drga co kilka sekund, a to był nowy zasilacz, bo montowaliśmy go jej zaledwie dwa tygodnie wcześniej.
Wspomniany zasilacz to Corsair CS550M 550W z certyfikatem 80+ Gold. Trochę to było dziwne ale wysnuliśmy teorię, że wiatrak zaczyna działać dopiero, gdy zasilacz osiągnie wysokie temperatury, a do tego czasu działa w trybie pasywnym. Jednak w ogóle nie słyszeliśmy o czymś takim w kontekście tego zasilacza, chociaż takie zasilacze występują.
Filmik się wyrenderował i poszliśmy z powrotem zamontować zasilacz koleżance w komputerze oraz poinformowaliśmy ją o wątpliwościach jakie mamy co do poprawnego działania jej zasilacza. Następnie wybraliśmy się do sklepu, żeby zamówić nowy zasilacz do mojego PCta. Jak się okazało wspomniane 4 sztuki już zostały wykupione i trzeba byłoby czekać ok. tygodnia aż nowa partia zasilaczy trafi do magazynu głównego, a ja potrzebowałem zasilacza jak najszybciej.
Wróciłem do domu i na smartfonie szukałem najkorzystniejszej oferty. W poszukiwaniach pomógł mi Ave5 polecając sprawdzony sklep internetowy. Zamówiłem tam nowy zasilacz i zadzwoniłem czy mógłby pojawić się u mnie następnego dnia. Okazało się, że będą go mieli na magazynie dopiero w okresie podobnym do wcześniejszego sklepu. Poprosiłem o anulowanie zamówienia i szukałem dalej. W końcu kupiłem zasilacz w jeszcze innym sklepie internetowym, który deklarował, że zostanie wysłany w ciągu 24 godzin. Wtedy była środa, a ja nie miałem całkowitej pewności, że zasilacz dojdzie przynajmniej do piątku, a recenzję musiałem skończyć.
Tego samego dnia wujek pytał czy nie przyjechałbym do niego na ostatnie dni ferii. To wyjście wydawało mi się najlepsze, bo nie musiałem martwić się, że nie będę mógł pisać. Następnego dnia czekając na dworcu na opóźniony o godzinę pociąg, zadzwonił do mnie kurier i pytał czy będzie ktoś w domu. Zasilacz dotarł bardzo szybko i wyszło na to, że stał się moim prezentem urodzinowym, który rozpakowałem dopiero kilka dni później.
Mój wybór padł na zasilacz Corsair CS650M 650W również z certyfikatem 80+ Gold. Wybrałem go przede wszystkim dlatego, że dostajemy gwarancję efektownego wykorzystania energii w postaci certyfikatu oraz wysoką jakość produktu za stosunkowo niewielką kwotę, jak za taki modularny zasilacz (372 zł z przesyłką). Sporą rolę przy wyborze zasilacza odegrał również kolega =)
Jak na razie taki zasilacz jest wyjątkowo mocny jak na moje podzespoły, ale planuję rozbudowę swojego PCta, dlatego jest to inwestycja na przyszłość. Od pierwszego uruchomienia komputera po wymianie zasilacza bacznie przyglądałem się wiatrakowi, bo ten Corstair jest praktycznie taki sam jak mojej koleżanki, tyle że mocniejszy o 100W. Wiatrak od razu zaczął się kręcić, więc najprawdopodobniej egzemplarz koleżanki jest już fabrycznie wadliwy. Oczywiście najlepiej od razu złożyć wniosek o niezgodność towaru z umową.
Jak zauważyłem na fakturze elektronicznej, która przyszła mi na maila, dostałem 5 lat gwarancji serwisowej od sklepu, w którym kupowałem zasilacz, a normalnie od producenta jest 3 lata gwarancji. Nic nie musiałem dopłacać za tą dodatkową gwarancję, dlatego jestem mile zaskoczony, jednak wolałbym, żeby ten zasilacz działał dłużej niż te 5 lat, bo raczej nie mam w planach budowania monstrum, którego on nie uciągnie. Pozdrawiam, Banan =)