"Wiemy, kim jesteś"
22.01.2014 15:14
Są takie newsy, które po prostu powinny obiec świat i dotrzeć do jak największej liczby osób. Jedną z takich rzeczy są oczywiście aktualne protesty na Ukrainie. Bez obaw, nie mam zamiaru wchodzić w politykę czy socjologię, zostaję przy tym, na czym się znam - nowych technologiach. Dorzucę też trochę własnych przemyśleń.
Dear subscriber, you are registered as a participant in a mass disturbance.
Jak donosi The New York Times, taką wiadomość (oczywiście w oryginale po ukraińsku) na swoich telefonach zobaczyli wszyscy ci, którzy znajdowali się w okolicy zamieszek. Podkreślam - w okolicy. Kijów to wbrew pozorom nie pustynia i mieszka tam jakieś 3 miliony ludzi. Żałuję, że nie ma danych dotyczących obszaru objętego takimi wiadomościami, mam jednak nieodparte wrażenie, że dostali je po również mieszkańcy domów i bloków wiadomych rejonów.
Zagraniczni - a więc wiarygodni i słuchani na świecie- dziennikarze niekoniecznie rozdmuchają temat na szerszą skalę, bowiem pominąwszy to, jak relacjonowane są wszelkiego rodzaju protesty w mediach (niedawne relacje polskich telewizji z Turcji to książkowy przykład braku zrozumienia problematyki), to zapewne mają własne telefony satelitarne albo roaming. Nie sądzę, żeby reporter jadący do miejsca, gdzie pali się wszystko dookoła i o którym usłyszał wczoraj po raz pierwszy w życiu, przejmował się kupnem startera lokalnego telekomu. Hierarchia potrzeb robi swoje, najpierw skóra, potem komóra. Fury nie ma, bo się spaliła.
Skupmy się jednak na samym cytacie. O ile przekład jest wierny (znowuż - brak oryginalnej transkrypcji), to sprawa jest jasna - mamy kolejny dowód na masowe szpiegowanie obywateli oraz wykorzystywanie danych geolokacyjnych do celów danej grupy społecznej, w tym przypadku rządu Ukrainy. Nad semantyką nie ma się co rozwodzić, tytułowe "wiemy kim jesteś" uzupełnić można co najwyżej o "i co robiłeś, jesteś na naszej liście"
Ściany mają oczy i uszy, nic się nie ukryje przed wszechwładnymi satelitami i komputerami. Co ciekawe, mimo że rynek nowych technologii ma już trochę lat, to właśnie w ostatnim czasie nasilają się informacje o jawnych nadużyciach i wdrażaniu wizji rodem z 1984. Chciałbym bardzo napisać, że chodzi mi jedynie o datę premiery filmu "Akademia Pana Kleksa" (polecam), ale niestety mam na myśli zgoła inne znaczenie i zgoła inne dzieło.
Najbardziej przeraża mnie to, że nikt nawet nie próbuje być subtelnym albo nie chwalić się, że szpieguje obywateli. Kto ma władzę, ten dyktuje prawo i robi, co mu się podoba. Ujawnienie zbierania danych sieci komórkowych tylko w celu demonstracji siły (która podobno niewiele dała)? A, co tam, raz się żyje.
Nie chcę tutaj sugerować spiskowych teorii dziejów, polecam jednak ciekawskim poczytać, jakie telekomy ukraińskie posłużyły za przekaźnik takiej zawoalowanej pogróżki, a także jakich rozwiązań technicznych używają i gdzie jeszcze można je znaleźć. Dane te nie są proste do znalezienia (jeszcze bardziej w wiarygodnych źródłach), ale jest to wykonalne i pozwala dojść do kilku ciekawych przemyśleń.