AveTRIP - HotZlot 2014
13.07.2014 | aktual.: 13.07.2014 23:37
Nowy rok, nowy Zlot i nowa relacja! Zaczynamy standardowo od podróży. Obyło się znowu bez specjalnych przygód jeśli chodzi o dotarcie do Wrocławia (o drugim kierunku za chwilę), zaś na miejscu przekonałem się nieco do miasta. Okazuje się, że wystarczy pójść w odpowiednia miejsca, żeby zamiast meneli i komerchy znaleźć takie oto widoki:
[join][img=foto14][join][img=foto15]
W tym roku po raz kolejny spędziłem w mieście trochę czasu celem odpoczynku i spokojnego zbierania energii na Zlot właściwy. Bardzo mocno zalecam to wszystkim aspirującym do edycji 2015. Nie oznacza to jednak, że nie było słynnego "biforka"! We Wrocławiu zameldowali się zawczasu Dobroprogramowicze (ależ nazwa) i doszło do kilku ciekawych spotkań. Banan robił geocaching, a moderatorzy postanowili ukara...zaszczycić swoją obecnością kilka lokali na rynku. Po blisko dwóch latach ukrywania się wreszcie dorwał mnie Mordzio.
[join][img=foto17]
GorąceSpotkanie
Czas na moje krótkie przemyślenia ze Zlotu właściwego. Mam nieco mieszane odczucia co do wyboru Zamku na Skale. Nie zrozumcie mnie źle, to wyśmienite miejsca, a fakt że znam już rozkład budynku pomaga szybko zaaklimatyzować się i przejść do konsumpcji wszelkich atrakcji. Z drugiej jednak strony, Zloty są jedną z niewielu okazji do zwiedzenia ciekawych lokacji w całym kraju, a kilka z topowych hoteli jest wciąż niewykorzystanych (polecam Neptuna w Łebie). Przy okazji kudos dla cateringu za brak tej dziwnej ryby bez smaku, która pojawia się w miarę regularnie w hotelach w całym kraju.
Bardzo ucieszyłem się za to z faktu, że było więcej sesji niż rok temu. Tak jak wtedy pisałem, lubię luz, ale prezentacje też mogą być wciągające. Balans między treściwością i rozrywką został idealnie wyważony i taki sam system chętnie zobaczyłbym za rok - byle nie tylko na relacji online ;)
[join][img=foto3][join][img=foto5]
Właśnie, relacja. Być może niewiele osób zwróci na to uwagę (sądząc po ilości oglądających w trakcie sesji, sprawdzałem na tablecie), ale chcę podziękować Redakcji za wybór Youtube. Wszystko działało idealnie nawet na zamkowym internecie, a jaki on jest pod obciążeniem chyba Zlotowiczom przypominać nie muszę.
Jeśli chodzi o same sesje, chciałbym wyróżnić dwie - wprowadzenie do świata dronów oraz prezentację systemu Fibaro. Latające roboty zdalnie sterowane zapewne przyciągnęły najwięcej uwagi, ale polski system inteligentnego domu w niezłej cenie to dla mnie coś równie dobrego. Słyszałem wcześniej o Fibaro, ale co innego coś słyszeć, a co innego pobawić się czujnikami na stoisku firmy:
Oczywiście sesje techniczne to nie jedyne atrakcje. Z okazji trwającego Mundialu wszystkie telewizory w hallu oraz ogromny, 200‑calowy ekran z projektorem wyświetlały mecze piłki nożnej na żywo. Na stoisku Intela można było pograć w kilka fajnych gier wyścigowych na wygodnych pufach/fotelach dmuchanych, była słynna już zabawa w geocaching (pozdrawiam drużynę Banana!) no i oczywiście koncert z losowaniem nagród typu "każdy wygrywa". Zasadzałem się na drukarkę, ostatecznie zgarnął ją Max (nie radzę Ci spać w nocy, kolego), ale skłamałbym gdybym napisał że nie jestem zadowolony ze swoich nagród ;) Podobnie jest z zestawem startowym/powitalnym/jak go tam chcecie nazwać.
Oczywiście aspekt materialny jest na HotZlocie drugorzędny, najważniejsza jest możliwość spotkania znajomych z portalu, bloga i forum. Przywitałem się i pogadałem z kilkoma znajomkami, zapoznałem kilka ciekawych osób i generalnie przez kilka dni żyłem sobie jak pączek w maśle.
Ogółem rzecz biorąc, wnioski tej relacji będą skrajnie oczywiste i mało oryginalne, ale logicznie - było po prostu ekstra. Ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić, a tegoroczna edycja HotZlotu była dla mnie jedną z bardziej udanych (przy czym jeżdżę "dopiero" od kilku lat).
Bonus
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie miał ciekawych przygód :D Wracając PolskimBusem do Warszawy najpierw jechałem sauną na kółkach (awaria kliamtyzacji) w towarzystwie Lilu21 (pozdrawiam!), ale wysiadła ona w Łodzi. Potem przysiadł się do mnie mój nowy znajomy, bardzo wesoły człowiek, który swoje urodziny zaczynał swego czasu w Łodzi, a budził się...w Łebie. Jakimś cudem w środkach masowego transportu międzymiastowego regularnie spotykam pozytywnie zakręcone osoby.