Analogowe uszlachetnienie PC dla odtwarzania muzyki jest oczywiste dla wielu ludzi, podobnie jak oversampling i HD Audio
02.03.2018 09:36
Dynamiczna poprawa infrastruktury komunikacyjno-transportowej powoduje, że ciągle wzrasta liczba osób, które pracują w mieście, lecz wolą komfortowo mieszkać poza nim i inwestują we własny dom. Rozwój PC jest równie ważny w ich życiu. Nie brak wśród nich także ambitnych miłośników muzyki. W tym gronie analogowe uszlachetnienie PC na potrzeby odtwarzania muzyki nie jest żadnym tajemniczym stworem. Dostałem już wielokrotnie potwierdzenie tego. Ostatnio było to kilkanaście dni temu.
Potrzebowałem do nowego projektu kupić głośniki podłogowe. Mogły być używane i nie musiały mieć atrakcyjnego wyglądu. Chodziło o takie większego rozmiaru, które kupowane są impulsywnie w marketach RTV, a potem źle wyglądają w domu i trafiają do lamusa. Nie chciałem przepłacić i poprosiłem sprzedającego o możliwości sprawdzenia ich przed zakupem. Zademonstrował je odtwarzając z PC film na YouTube. To była klasyczna forma uszlachetnienie komputera osobistego, czyli połączenia go z analogowym wzmacniaczem i domowymi głośnikami. Korzysta z tego również wiele osób mieszkających w miastach. Miałem niejednokrotnie okazję rozmawiać z nimi na ten temat.
Z myślą o takim właśnie adaptowaniu PC zamieszczam wpisy na blogu. Chodzi o to, by uzyskać najlepsze możliwe rezultaty. Wymagania są na wyższym poziomie, bo z tym mam większe doświadczenie. Używam od lat PC do odtwarzania muzyki nie tylko w domu. Brakowało jednak doświadczenia z komentatorami i w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że temat jest zbyt abstrakcyjny dla czytelników. Wprowadziłem się w błąd, bo nie interesowałem się statystykami odwiedzin. Dialog jest dla mnie bardziej naturalną formą i czytałem komentarze bazujące na zaczerpniętych z Internetu mitach, jako reprezentatywne dla większego grona czytelników. Potrzeba było trochę czasu na rozeznanie, co jest rzeczywiście istotne. Z pewnością nie mają sensu próby przenikania zawiłości kodu oprogramowania, gdy chodzi o proste rady, że takie, a nie inne ustawienie pozwala uzyskać lepszą jakość odtwarzania muzyki. Tak samo jest ze zbyt głębokim wnikaniem we właściwości podzespołów, które powszechnie nie zostały marketingowo skojarzone z wydajnością w tradycyjnych zastosowaniach komputera.
W sumie to nic nowego. Jest tu podobieństwo do dyskusji o podzespołach elektronicznych w analogowych konstrukcjach. Sprawia to przyjemność w gronie kolegów produkujących np wzmacniacze. Z użytkownikami sprzętu RTV może być męczarnią, gdy pojawią się jakieś absurdy. Takim przykładem jest praca tranzystorów w klasie A lub AB. Kiedyś kilku użytkowników przekonywało zupełnie niezależnie w oparciu o podobne twierdzenia, że lampy są lepsze od tranzystorów. Twierdzili, że lampa pracuje zawsze w klasie A, a tranzystory tego nie potrafią i dlatego używanych jest dla nich tak wiele różnych nazw z dodatkami do tej litery. Zamieszanie spowodowały dawno temu działy marketingu z ofertami japońskiego sprzętu RTV, w którym konstruktorzy optymalnie ustawili pracę tranzystorów w trybie AB. Wymyślano najróżniejsze określenia dla poszczególnych marek przez dublowanie litery A, a także dodawanie słowa super lub znaku plus. Zrezygnowano z tego, gdy korzystniejsze stało się używanie dopracowanych układów scalonych, a marketingowy potencjał tranzystorów mocy można zwiększać cyfrowymi rozwiązaniami z zasilaniem i tylko mity nadal obrastają nowymi teoriami.
Teraz różne mity w temacie audio powodują, że trudno jest zrozumieć sens niektórych komentarzy, gdy we wpisie sugeruję korzystanie z nowych możliwości Windows dla lepszej jakości odtwarzania muzyki z niezależnym oprogramowaniem. Najczęściej chodzi o referencyjny program AIMP i ustawienia WASAPI. Pojawiające się do tego komentarze na temat nadpróbkowania nie imponują precyzją zrozumienia tematu. Powodem tego może być, że Wikipedia ma w języku polskim na ten temat tylko mały akapit w haśle "częstotliwość próbkowania". W języku angielskim oversampling jest oddzielnym hasłem z obszerną treścią. Trudności językowe nie powinny stwarzać jednak problemów, bo na ten temat w słowniku hi‑fi można trafić na bardzo konkretną informację:
Należy podkreślić, że nadpróbkowanie w niczym nie zmienia zawartości informacyjnej sygnału, nie polepsza jego dokładności. Natomiast pozwala ono na ułatwienie i poprawę dokładności obróbki sygnału. W szczególności zaś pozwala wykonać filtrowanie cyfrowe i uprościć filtry analogowe.
Windows Audio Session API nie ma tak prostych wyjaśnień, bo Microsoft określa wytyczne, a realizację producent chce zachować, jako swoją tajemnicę handlową. Szersze poruszenie tego we wpisie w marcu 2017 miało w związku z tym absolutnie sens. Wskazują na to statystyki nie tylko w liczbie osłon, ale również ich ciągły wzrost. Natomiast z nadpróbkowaniem sprawa jest prosta. Stosowane jest bez mała od zawsze w odtwarzaczach muzyki z płyt kompaktowych. Brakowało go tylko w pierwszej generacji tych urządzeń, które teraz jest chyba trudno kupić nawet na Allegro. Pojawiające się w komentarzach dezinformacje na ten temat można łatwo kwitować cytatami z angielskojęzycznej informacji w Wikipedii. Tylko jaki jest sens ciągłego powielania wiedzy, która jest ogólnie dostępna w tak ogromnym zakresie. Chodzi o rozwiązanie, które od dziesiątek lat sprawdza się w miliardach urządzeń na całym świecie.
Mity powodują, że komentarze o próbkowaniu pojawiły się nawet w temacie z adapterem dla analogowego podłączenia PC z tradycyjnym zestawem Hi‑Fi. Korzystam z opisowej nazwy Intel HD Audio > chinch, co znaczy, że ma złącza zgodne z tymi standardami. Z próbkowaniem nie ma nic wspólnego, bo jest to podzespół całkowicie pasywny. W jego nazwie nie ma określenia aktywny. Podobnie jak tradycyjne głośniki, które z założenia są pasywne i dopiero z wbudowanym wzmacniaczem nazywane są aktywnymi. Taki detal może być całkowicie nieistotny dla komentatora, który korzysta z popularnych głośniczków komputerowych z aktywną elektroniką. Spodziewa się cudownych zastosowań dla uniwersalnego podłączenia tanich głośniczków. Może coś sobie opacznie zinterpretować, bo w cyfrowych połączeniach przez USB, HDMI, Wi‑Fi itd. stosowane są przeróżne standardy próbkowania. Największe zamieszanie wprowadziło wielokrotne aktualizowanie parametrów standardu HDMI i oferowanie w sklepach RTV cudownych kabli, gdy brakuje właściwej wiedzy, by optymalnie dopasować urządzenia. Nie można oczywiście wykluczyć, że niektórzy sprzedawcy z powodu prymitywnej chciwości zupełnie świadomie szerzą najróżniejszą niewiedzę, ale to jest już inna kwestia.
Najbardziej zaskakująca jest niewiedza "ekspertów" na temat standardu Intel HD Audio, który obsługiwany jest przez różne systemy operacyjne oraz większości współczesnych płyt głównych i kart dźwiękowych. W komentarzach tworzone są dziwne teorie o adapterze HD Audio > cinch, który umożliwia wyeliminowanie standardowo używanego złącza mini jack, bo jest ono wyjątkowo awaryjne i nie zapewnia optymalnego połączenia. Potwierdzenie tej awaryjności miałem niedawno w kawiarence widokowej przy Molo w Sopocie, gdzie uszkodzenie powstało przez proste odkurzanie. Naprawa zestawu audio nie ma sensu, bo koszt reperacji jest zbyt wysoki, chociaż trzeba tylko wymienić tanie jak barszcz gniazdo mini jack. Tak jest z milionami urządzeń i nic dziwnego, że Apple chce je całkowicie wyeliminować w swojej ofercie. Wyjaśnienia we wpisach o problemie z mini jack w analogowym podłączeniu komputera do zestawu audio rodziło natomiast komentarze z cytowaniem mitów na temat kabli i próbowania. Nie ma sensu szerzyć tych nie związanych z tematem mitów. Najprościej było zrezygnować z dalszego udostępniana tego. Teraz temat HD Audio > cinch rozwijam w miejscach, gdzie jest pewność, że czytelnika nie przytłoczą dezinformacje wynikające z niewiedzy.
Początkowo komentarze pod wpisami były częściej od zainteresowanych tematem, którzy chcieli to lepiej zgłębić i jasno o tym pisali. Zostali jednak zdominowani przez tych, którzy mają potrzebę wykazania się wiedzą, bo wydaje im się, że ją posiadają. Ich niewiedza jest jednak czasami tak głęboka, że trudno nawet coś skorygować, by nie wygenerować jeszcze więcej dezinformacji. Czytelnicy mają różny poziom doświadczenia w poszczególnych tematach i chociaż nikt nie traktuje z pewnością poważnie komentatorów z agresywnym tonem, to powoływanie się na inne źródła może kogoś zmylić. Taka forma dezinformowania stała się skutecznym orężem w toczącej się w Internecie wojnie o władzę polityczną. Stosowanie jej w temacie podłączenie komputera do zestawu audio wygląda całkowicie groteskowo. Komentator sądzi, że błyszczy światowym obyciem, a jest odwrotnie. Niepełna wiedza czytającego nie stanowi żadnego problemu w serwisie o programach komputerowych. Tu jest szansa dla każdego, by ją uzupełnić. Możliwość komentowania publikowanej treści to sprawdzony sposób na uzupełnianie informacji w danym temacie. Warto jest z tego korzystać w jak najszerszym zakresie. Natomiast bezmyślne licytowanie się niewiedzą nie ma żadnego sensu.
Wpisy skierowane są do zainteresowanych odtwarzaniem muzyki, a szczególnie tych z wyższymi wymaganiami. W Polsce nie brakuje spędów przed estradami, gdzie serwuje się muzykę, jak groch z kapustą. Jest jednak grono ludzi, którzy mają inne oczekiwania i oferta dla nich jest bardziej skromna. Chwilowo płyty pozostają dla nich najpewniejszym nośnikiem nagrań z muzyką. Słuchanie płyt z pomocą komputera ma wiele zalet, a oversampling i standard Intel HD Audio pozwalają optymalnie wykorzystać potencjał tradycyjnego wzmacniacza i głośników. Wprawdzie oferta z muzyką w Internecie wydaje się nieprawdopodobnie bogata dla każdego, ale jakość udostępnianych nagrań jest nadal poważnie ograniczona. Zainteresowani niszowymi ofertami z muzyką muszą jednak często korzystać z zasobów Internetu, bo mają trudniej z alternatywnymi źródłami.
Przykładem tego są transmisje telewizji muzycznej Mezzo, gdzie nadawane są produkcje na najwyższym poziomie, które dotuje francuski rząd. Dostępne są w kablówce, ale jakość odtwarzania pozostawia wyjątkowo wiele do życzenia. Alternatywą jest odbiór z anteną satelitarną, której instalacja wymaga zachodu, a spełnia w bardzo ograniczonym zakresie oczekiwania miłośników muzyki. Nawet DVD ma utrudnienia dla melomanów z niszowymi preferencjami, bo są regionalne ograniczenia sprzedaży. Pozostają dostępne w Internecie nagrania ze słabszą jakością i optymalne ich odtwarzanie, by ograniczyć do minimum straty w procesie dekodowania. Wizja radzi sobie już całkiem dobrze, bo jest pełna obsługa cyfrowa. Natomiast fonia jest zawsze w głośnikach generowana analogowo i wiele można zyskać przez zadbanie o staranność przy jej dekodowaniu z formatu cyfrowego.
Dotyczy to nie tylko drogich produkcji. Przykładem tego jest prościutkie demo poniżej, które koleżanka udostępnia, by zaprezentować organizatorom imprez potencjał jej oferty na oprawę artystyczną. To nagranie odtwarzane w laptopie traci swoją dynamikę i słabiej pokazuje potencjał dla imprez z większym gronem gości. W studio można zrekompensować ten filmik dla odtwarzania ze słabymi głośniczkami, ale wówczas odstraszy to poważnych odbiorców. Po takim skorygowaniu osoby dysponujące lepszym sprzętem odbiorą to, jako amatorszczyznę z królującym dudnieniem. Odtwarzając to demo w telefonie łatwo jest pomyśleć, że perkusista chciał sobie dorobić do pensji nocnego stróża. Natomiast korzystając przy odtwarzaniu z lepszego sprzętu łatwiej jest zrozumieć finezję z dyskretnym nawiązaniem do tradycji bałkańskich, które Bregovič tak fenomenalnie prezentuje już w samej nazwie swojej Orkiestry Weselno-Pogrzebowej.
Podsumowanie
Kiedyś muzycy udostępniali nagrania na płycie i rynek RTV oferował szeroką gamę urządzeń do ich odtwarzania. Obecnie zalew ofert z muzyką zrodził potrzebę zwrócenia uwagi potencjalnego odbiorcy także w innych formach. Możliwość ciekawego wyboru w ofertach zawęża się dla odbiorców, gdy odtwarzają je ze sprzętem niepozwalającym optymalnie zapoznać się z zawartością nagrania. Warto jest skorzystać z możliwości jakie daje PC z domowymi głośnikami, które wysterowane będą dobrym wzmacniaczem.